Problemem wszystkich dzielnic są graffiti, spontanicznie i niespodziewanie pojawiające się w najmniej oczekiwanych miejscach. Te chaotycznie napisy budzą oburzenie, bo zwykle nawet nie niosą żadnych treści a szpecą. Ich usunięcie wymaga zaś czasu i nakładów finansowych.
Ale bywają też malowidła, które powstają w sposób zaplanowany, często nawet za zgodą nieświadomego właściciela zamalowywanych powierzchni. A jednak efekty bywają ogromnie zaskakujące i bardziej dokuczliwe niż naprędce pozostawione graffiti. Trudny do zaakceptowania dla okolicznych mieszkańców przykład pozostawili kibice piłkarscy w samym środku Siedlec – między ul. Kartuską a Winnicką na ścianie szczytowej garażu (na wysokości Hotelu Północnego). I wyobraźmy sobie taki oto widok z okna naszego balkonu lub okna…

Jakie są granice naściennego malarstwa klubowego i czy pojęcie estetyki oraz dobrego smaku ma tu jeszcze zastosowanie? Czy ktoś jest w stanie kontrolować tego rodzaju działania i co na to gdański Wydział Estetyzacji?
Więcej o tym budzącym ogromne kontrowersje wśród osób mieszkający w rejonie Hotelu Północnego temacie – w kolejnym wydaniu gazety dzielnicowej „Znamy się tylko z widzenia”, która ukaże się w czerwcu.
ep