piątek, 19.04.2024
Ważne
Strona Główna » Dom Sąsiedzki » Dom sąsiedzki

Dom sąsiedzki

Domy Sąsiedzkie rozgościły się na dobre w dyskursie lokalnych społeczników, aktywistów i polityków. Również na Siedlcach, od dłuższego czasu toczą się zabiegi na rzecz wykorzystania budynku po dawnej filii biblioteki wojewódzkiej na lokalne centrum społeczne.

Inicjatywę podjęła Rada Dzielnicy, dzieło kontynuujemy wspólnie z organizacjami pozarządowymi i mieszkańcami okolicznych ulic. Gdańsk może się pochwalić kilkoma tego typu inicjatywami. Warto wymienić choćby Gościnną Przystań na Oruni czy Port Sztuki w Nowym Porcie.

Ulica Zagrodowa, lokal po filii biblioteki wojewódzkiej – proponowana lokalizacja naszego Domu Sąsiedzkiego. Fot: Edyta Petelska.

Czym właściwie jest to przedsięwzięcie i w jaki sposób może się przysłużyć lokalnym społecznościom?

Sama idea narodziła się najprawdopodobniej na Wyspach Brytyjskich, gdzie istnieje bogata tradycja oddolnych przedsięwzięć, tworzonych przez grupy osób, stowarzyszenia, partie polityczne i związki zawodowe dla jasno określonych grup odbiorców. Takie enklawy wspólnej działalności, mogły dotyczyć zarówno osób starszych, dzieci i ludzi młodych jak i środowisk artystycznych, być związane z edukacją, religią, działalnością związkową czy zwyczajną rekreacją. Działalność skupiała się w jednym miejscu – stąd pojęcie „wspólnego domu”. Wraz z nadejściem XX wieku tzw. Community Centres zaczęły działać z powodzeniem w setkach miast na całym świecie. Do końca lat 20-tych w samych Stanach Zjednoczonych funkcjonowało kilkaset takich ośrodków. W początkowym okresie swojej działalności, centra społeczne posiadały zdecydowanie postępowy charakter, choć nierzadko ta postępowość skupiała się na społecznych i obywatelskich nutach, kosztem bezpośredniego zaangażowania politycznego. Domy, centra i ośrodki społeczne miały nieść za sobą wizję zaangażowania obywatelskiego, które oznaczało budowę społeczeństwa obywatelskiego i wychowanie obywateli świadomych swoich praw i obowiązków. Z drugiej strony kładziono nacisk na tworzenie mechanizmów współpracy pomiędzy najróżniejszymi grupami, często pozostającymi ze sobą w programowym konflikcie. Instytucje społeczne miały za zadanie łączyć te zwaśnione grupy w pracy na rzecz wspólnego dobra, w szczególności na tej płaszczyźnie, gdzie zaistnienie konfliktów było mniej prawdopodobne, a więc przede wszystkim – na płaszczyźnie lokalnej. I właśnie lokalność wydaje się sednem sprawy. Na poziomie małej społeczności tradycyjne podziały mają mniejsze znaczenie, a spory polityczne – w dawniejszych czasach przybierające często brutalny charakter – blakną w obliczu współpracy sąsiedzkiej. Trzeba zauważyć, że pomimo upływu czasu, te cele są wciąż bardzo aktualne, a ogólne przesłanie wpisuje się wspaniale w prace rad dzielnic, lokalnych inicjatyw, stowarzyszeń i pojedynczych społeczników. Dom Sąsiedzki w każdej dzielnicy pozwala skupić w jednym miejscu wszystkich ludzi dobrej woli, wykreować ofertę dla mieszkańców, a w tym samym – w perspektywie – poszerzyć znacznie grono zaangażowanych obywateli.

A po co właściwie jest nam potrzebne to zaangażowanie? Czy demokracja przedstawicielska nie ogranicza decyzyjności w sprawach państwa, miasta, a nawet zwykłego podwórka, do wąskiego kręgu, nieco oderwanej od przyziemnych, ludzkich spraw klasy zawodowych polityków? Taka teza, choć kusząca, wydaje się wynikać z niedoinformowania. Demokracja to ustrój płynny i chaotyczny, nieustannie współkształtowany przez dziesiątki i setki jego uczestników, dzierżących najróżniejsze polityki, zabiegających o sprzeczne interesy.  Samorząd lokalny może i powinien być kształtowany przez wszystkich jego uczestników, a w idealnej jego odmianie ograniczać rolę polityków do podejmowania decyzji, wypracowanych wcześniej przez ich orędowników, popartych argumentami, najczęściej również opakowanych w ramy mądrego kompromisu. Na szczeblu państwowym, taka formuła wydaje się utopią, na poziomie miejskim, gdzie tradycyjne ideologie mają znaczenie drugorzędne, powyższa koncepcja wydaje się jedynie słuszną. Poprzez kształtowanie czy współkształtowanie należy rozumieć aktywne zabieganie o realizację naszych celów, czyli: przedstawianie argumentów na rzecz danej inwestycji, nagłaśnianie tej potrzeby w mediach miejskich i dzielnicowych, organizowanie wielopodmiotowej koalicji, włączanie do działania lokalnych instytucji, stowarzyszeń, znanych i cenionych mieszkańców, organizowanie konsultacji społecznych, pozyskiwanie szerokiego poparcia, wykorzystywanie dostępnych mechanizmów pozyskiwania środków (budżet obywatelski, lokalna inicjatywa obywatelska, granty dla organizacji pozarządowych). Gama środków jest nieskończona, a jednym niezbędnym składnikiem – aktywni mieszkańcy świadomi swoich celów i posiadający zdolność i chęć długofalowego załatwienia danej sprawy. Im więcej takich mieszkańców i im większa ich zdolność do udanej kooperacji, tym większa szansa na osiąganie zamierzonych celów. A zatem Dom Sąsiedzki w ujęciu klasycznym ma za zadanie edukować, integrować i tworzyć płaszczyznę do realizacji wspólnych celów. Co ciekawe, robi to bez nadawania edukacyjnych etykiet. Po prostu, mieszkańcy włączając się we wspólne przedsięwzięcia, nawet tak błahe jak kurs szydełkowania czy warsztaty tworzenia pisanek, zdobywają kontakty, wiedzę i wiarę w grupowe działanie. A zatem, gdy ponownie spojrzymy sceptycznym okiem na modne kursy, warsztaty pisankowe czy kółka brydżowe, pamiętajmy że to właśnie w takich miejscach tworzą się odważne koncepcje i powstają plany ich realizacji. W prawdziwym społeczeństwie obywatelskim, nabyta wiedza i kontakty z ludźmi o podobnych celach, dają wpływy wybiegające poza schematyczne naciśnięcie guzika: za lub przeciw. Dom Sąsiedzki może i powinien stanowić lokalny filar demokracji rozumianej w powyższy sposób.

Ale czy ta idea niesie za sobą wyłącznie górnolotne cele? Co z tzw. przyziemnymi sprawami „tu i teraz”? Czynnik społeczny wydaje się być równie ważny jak ten obywatelski. Zwłaszcza w tych społecznościach, które zmagają się z problemami biedy, wykluczenia społecznego czy przestępczości. W Gdańsku te problemy dotyczą w szczególności mieszkańców starszych dzielnic. Potrzeba impulsu, który wyzwoli w mieszkańcach bakcyla obywatelskości, ale zanim taki impuls będzie możliwy, należy skierować energię w stronę rozwiązywania lokalnych problemów. W jednej części miasta, dotkniętej problemami lokatorów mieszkań komunalnych, centrum społeczne może skupić swe działania na udzielaniu pomocy prawnej zadłużonym mieszkańcom, oferowaniu wsparcia i doradztwa w poszukiwaniu pracy, pomocy psychologicznej lub terapeutycznej czy organizacji darmowych kursów, pozwalających zdobyć nowe umiejętności niezbędne na rynku pracy. W innych dzielnicach (jak Siedlce), istnieje zapotrzebowanie na ofertę dla seniorów. W tych miejscach Dom Sąsiedzki może organizować kursy, warsztaty, kluby tematyczne, zajęcia terapeutyczne, opiekuńcze, a nawet wsparcie materialne dla najbardziej potrzebujących. Pula pomysłów jest niemal nieograniczona. Realizując te społecznie nakierowane inicjatywy, warto podejmować współpracę z istniejącymi podmiotami, jak np. Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie, poszczególnymi wydziałami czy jednostkami centralnym, czerpiąc wiedzę z ich doświadczenia, łącząc zasoby i organizując wspólne przedsięwzięcia na rzecz mieszkańców. Nie ulega wątpliwości, że polityka społeczna już od wielu lat konsekwentnie przegrywa rywalizację o środki finansowe z bardziej popularnymi politykami. Tym bardziej istnieje potrzeba Domów Sąsiedzkich nakierowanych na rozwiązywanie trudnych problemów społecznych – w takim zakresie w jakim jest to możliwe.

Oczywiście, nie należy ograniczać funkcji społecznej centrum wyłącznie do rozwiązywania społecznych problemów. Zarówno edukacja jak i usługi opiekuńcze powinny stanowić ważną część składową. Oferta edukacyjna dla dorosłych, to jedna z funkcji centrów, dominująca w ich anglosaskim modelu. A więc ponownie – edukacja. Funkcje opiekuńcze z kolei sprowadzają się do opieki nad dziećmi – organizacji warsztatów, gier i zabaw. Biorąc pod uwagę wciąż aktualne problemy z dostępem do przedszkoli, taka oferta powinna znaleźć sporo adresatów.

Wymienione cele – większe, mniejsze i te całkowicie przyziemne – w żadnym wypadku nie wyczerpują roli centr społecznych w życiu lokalnej społeczności. Dom Sąsiedzki to projekt otwarty, a jego konkretne ramy zależą od potrzeb lokalnej społeczności i zdolności samych organizatorów. Koncepcja ulegała zmianom na przestrzeni lat: od wczesnych, politycznie zaangażowanych przedsięwzięć, poprzez jednostki działające przy szkołach, małe inicjatywy lokalne, aż po profesjonale instytucje, które odnajdujemy w wielu współczesnych miastach. Takie centra przypominają bardziej instytucje państwowe niż spontaniczne inicjatywy, dobrze zorganizowane i obsługiwane przez profesjonalną kadrę.

W 1997, w Wielkiej Brytanii, przeprowadzono badania realnego wpływu community centres na życie lokalnych społeczności. Niemal 4.4 mln mieszkańców Anglii i Walii korzystało z centres co najmniej raz w tygodniu, co stanowiło w tamtym okresie około 10 proc. całej populacji. Można powiedzieć, że po stu latach funkcjonowania, centra społeczne zakorzeniły się w tamtejszej świadomości, a ludzie współtworzący ten eksperyment przysłużyli się dobrze swoim sąsiadom. Ciężko zliczyć realną pomoc, która została przekazana dalej, a tym bardziej nie da się określić jaki wpływ w makro-społecznej skali wywarła tak długo i wytrwale wykonywana praca, dziesiątki lat upowszechniania idei pomocy, współpracy, kooperacji, demokracji i obywatelskości.

A zatem – budujmy Domy Sąsiedzkiej we wszystkich dzielnicach! Na początek, zacznijmy od naszej.

Tydzień animacji i warsztatów dla dzieci

Serdecznie zapraszamy na tydzień animacji i warsztatów dla dzieci ze znanymi już Państwu animatorkami z …

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Wielkość czcionki
Kontrast